niedziela, 18 maja 2014

Rozdział: 5. – Kotołak w śród ludzi..

Adam nie jest dobry jak we wszystkich innych opowiadaniach koteczki wy moje.. No, może za kilka rozdziałów, to się zmieni.
Zresztą przeczytacie o tym w tym rozdziale <3..

Skylar: Hmm.. Zobaczysz po tym rozdziale.
Żona Madary: Kiedy będziesz mieć w końcu tego bloga? <3
Cann: dziękuję, za szczerą opinię i liczę na kolejne :D. Będę się starać nie robić takich trywialnych błędów i sprawdzać je na bieżąco..

PS.: Możecie mi wytknąć błędy..? ^^! Z góry dzięki^^!
Już nie przedłużam i zapraszam na opowiadanie ;)


Rozdział: 5.
            Adam, jego brat oraz kotołak wrócili do samochodu. Ten sam czarno skóry kamerdyner, co wcześniej otworzył im drzwi. Starszy Lambert westchnął, bał się, że coś zrobi temu chłopakowi.
-           Braciszkuuu ja… – Neil zrobił pauzę był nie pewny, czy robi dobrze, ale ostatecznie stwierdził. – Nie jadę. Chcę się przejść… – Dokończył z teatralnym westchnieniem. Czarnowłosy spojrzał na niego z lekką nie pewnością, ale ostatecznie zgodził się by ten poszedł pieszo. Jeżeli jego ukochany, młodszy brat tak mówi, to on z rozsądku wiedział, że nie warto wnikać w to, co zamierza, i co chcę przez to powiedzieć. Wsiedli obaj do samochodu. Neko usiadł grzecznie na siedzeniu, a Adam otworzył butelkę z drogą i niesamowicie smaczną – jak dla niektórych ludzi – Whisky i nalał sobie do szklanego naczynia, patrząc na kotołaka.
-           Chcesz? – Rzucił do niego spokojnie i uśmiechnął się lekko. Chłopak zaczął wąchać ów trunek, ale odwrócił jedynie swoją główkę, dumnie prostując się na siedzeniu. – Jak tam, sobie chcesz… – Adam usiadł spokojnie naprzeciwko niego. Kotołak uderzał wściekle ogonem o kanapę samochodu. Jego irytacja wzrastała, gdy tylko Adam na niego patrzył. Chciał mu w tedy po prostu wydrapać oczy.
            Adam złapał w pewnym momencie ogon swojego niewolnika, by się uspokoił. Chłopak spiął się. Adam już otwierał usta, żeby coś powiedzieć. Miał uśmieszek zadowolenia na ustach, ale… Kotołak uderzył go w twarz pazurkami, które pozostawiły cztery, nie zbyt głębokie, ale jednak krwawiące ranki, z których po płynęła czerwona substancja.
            Błękitnooki się wkurwił i przejechał ręką po policzku. Patrzył uważnie na swoją dłoń i momentalnie na jego usta wpełzł cyniczny uśmieszek. Zlizał krew z dłoni i oblizał lubieżnie wargi. Wbił chłód spojrzenia w kociaczka, który zaraz poczuł piekący ból na policzku. Niewolnik nie zdążył nawet wydusić syknięcia, gdy został brutalnie złapany za nadgarstki i przygwożdżony do siedzenia, które pod naporem dwóch ciał złożyło się natychmiastowo. Jęknął cicho, ale napastnik nie miał zamiaru go puszczać. Chłopak spojrzał na swojego Pana błagalnie, chociaż w głębi duszy i tak wiedział, że nie powinien tego robić.
-           Teraz patrzysz prosząco, co gówniarzu?!!! – Adam zwęził spojrzenie trzymając teraz jedną dłonią ręce kotołaka. – Trochę za późno na to, nie uważasz? – Przygryzł delikatnie płatek ucha niedoszłego kochanka. – Podniosłeś rękę na swojego pana, a za to czeka Cię kara.
            Kotołak zadrżał. Aż za bardzo widział przeszywający chłód spojrzenia. Adam wbił się w jego wargi brutalnym pocałunkiem. Nie pomagało szarpanie się czy próby uwolnienia dłoni. Był wściekły i teraz w ogóle nie patrzył na to czy zrobi krzywdę kotołakowi, w końcu należał do niego, był niewolnikiem i nie posiadał żadnych praw. Jego pan zdarł z niego brutalnie szmaty, które nazywał ubraniami. Kotołak pisnął, a łzy napłynęły do oczu, ale mężczyzna zdawał się nie dostrzegać strachu, jaki malował się na twarzy niewolnika. Adam zdjął do połowy spodnie wraz z bokserkami, rozsunął nogi chłopaka i wszedł w niego brutalnie ruszając od razu szybkimi ruchami. Nie obchodziło go czy skrzywdzi niewolnika lub nie, po prostu miał to gdzieś. Był jego własnością i teraz bardzo dotkliwie dawał to do zrozumienia. Blondyn zaciskał mocno ręce na tapicerce, gdy Adam puścił go i trzymał teraz dłonie na jego biodrach. Nie obawiał się, że ucieknie, bo nie mógł. Brunet doszedł wewnątrz. Krew wymieszana z nasieniem spływała po nogach cichego teraz kotołaka.
-           To powinno ciebie czegoś nauczyć. – Warknął opuszczając ciało kotołaka. – Nigdy nie podnoś dłoni na swego pana, niewolniku.. I ubierz się z powrotem.
            Kotołak nie poruszył się przez kolejne dwie minuty. Był roztrzęsiony, obolały i zapłakany, mimo, że nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. Czuł się zbrukany, ale nikt i tak nie przejąłby się jego losem, bo był niewolnikiem i nie miał żadnych praw.
***
            Dopiero po przyjeździe do domu Adam się uspokoił i wyciągnął mało delikatnie, kotołaka z samochodu. Niewolnik ledwo stał na nogach. Chłopak podniósł głowę i w tym momencie zakręciło mu się w głowie tak bardzo, że stracił kontakt z rzeczywistością... Zemdlał. Adam wziął go na ręce stwierdzając, że dzieciak jest bardzo uroczy.
-           Panie mam go zabrać? – Zapytał białowłosy mężczyzna, wychodzący z ogromnego domu.
            Dom, a raczej wielka rezydencja z zewnątrz miała białe, a po bokach zaś żółte kolory. Przed wejściowymi drzwiami w kolorze mleka stały dwie kolumny w stylu jońskim, które podtrzymywały dach. Przed rezydencją była wyłożona kostka brukowa w kolorach karminu i grafitu. Tuż przy niej posadzone zostały błękitne róże, azalie Japońskie oraz gdzieniegdzie konwalie i niezapominajki. Po lewej stronie od drogi był wielki sad z gruszami, jabłoniami oraz czereśniami, ogrodzone wysokim, drewnianym płotem.
-           Nie. Nie trzeba.
            Adam wniósł chłopaka do rezydencji. Szedł przez dłuższą chwilę długim korytarzem, aż w końcu zadecydował, że zabierze go do lewego skrzydła domu. Była tam jego własna, prywatna sypialnia. Położył go na swoim łóżku.
            Pokój Lamberta był w odcieniu brązu, a podłoga miała jasne panele. Pod jedną ze ścian stało czteroosobowe łóżko, na którym został położony przez niego niewolnik. W pomieszczeniu była jeszcze sofa z czerwonego obicia i dwa fotele. Były one całkowicie, jakby w innej części tego samego pokoju, oddzielone pół ścianką. Naprzeciwko łóżka była jeszcze półka z książkami.
            Trzeba mu wymyślić jeszcze jakieś imię hmm… Może… Tim… Tom… Thomas? O! Tommy, rozmyślał, chodząc po pokoju i czekając aż chłopak się obudzi.
            Chłopak otworzył oczy i spojrzał na czarnowłosego ze złością, pogardą i nienawiścią. Kotołak odwrócił głowę w bok i po prostu po jego policzku spłynęło kilka łez.
-           Wiesz, jesteś śliczny, ale skończ płakać, Tommy… – Po prosił Adam. Wiedział, że zrobił źle. Z jeden strony miał pojęcie, że jego niewolnik sobie na to zasłużył, zaś z drugiej miał pieprzone wyrzuty sumienia. Adam w głębi duszy chciał być dobry no, ale cóż… Praca, duże obowiązki – głównie firma po Świętej Pamięci ojcu – oraz mało delikatny sposób traktowania służby dawał mu niestety we znaki, gdy miał przy sobie innych niewolników. Tak… Często Leila – jego matka – wysyłała mu, co najmniej jednego.
            Nie raz Adam potrafił zabić człowieka, gdy ten go za bardzo zirytował swoim zachowaniem. Mężczyzna nie miał pojęcia, co ma zrobić. Wiedział, w co wpakował tego chłopaka. Kotołak cofnął się, aż za plecami napotkał chłód ściany. Widząc jak ten facet do niego powoli podchodzi. Czarnowłosy nie cofnął się. Szedł dalej… Coraz bliżej, aż w końcu. Objął go bardzo delikatnie i wziął go na kolana. Tylko to mu przyszło do głowy. Kociak zaczął ofukiwać swojego Pana, miauczeć oraz gryźć czy nawet drapać. Adam natychmiast zawołał dwóch lokai, którzy złapali natychmiastowo szarpiącego się nastolatka.
-           Weźcie go! – Warknął Adam. – Niech się uspokoi i weźmie prysznic.  –Wysyczał groźnie. – A do mnie wezwijcie lekarza. – Westchnął. Skurczybyk, ostre ma te pazurki! Ohh!! Pomyślał Adam obserwując jak z jego ranek na skórze, z których leciała z wolna krew. – Ma na imię Tommy. – Powiedział jeszcze, nim kamerdynerzy wyprowadzili piętnastolatka z sypialni.
…******…
Autorka.Kushina: Umieram! Jezu.. Pisałam ten rozdział trzy razy (Pendrive mi się rozpierdolił, a jedyną kopię miałam na drugim laptopie T.T!), ale ma cie rozdział. Wydaję mi się, że jest OK.! Adam idealnie chłodny i zły. Ale tylko z zewnątrz, w środku miękka klucha, niahahaha xD *Odchodzi od laptopa po coś do picia*
Kikiru:  *.*! Nie mogę się doczekać, co powiecie jak Tommy! Auuuuć… *Kikiru obrywa w łeb patelnią* :C o.O!”” Za co?! Meeoww!!
Autorka.Kushina: Za żywota kochana xD *Porywa swojemu alter-ego, laptopa!* O niee! Już to napisałaś… Masz szczęście, że nie napisałaś im TEGO! Uff!! ^^. To, co planuję będzie za dwa odcinki xD (lub trzy? Hehe xD *Patrzy na rozpiskę w telefonie i mruczy do siebie* To w niedalekiej przyszłości, to w następnym.. Hmm). A jednak za dwa odcinki, zobaczycie,  co planuję ^^. Haha:D!! (Będzie gorąco i erotycznie <3)
_____________________

* Jakoś tak to dziwnie brzmi, no nie? ;)

3 komentarze:

  1. Biedny Tommy :( mam nadzieję, że będzie lepiej... a tak właściwie to rozdział ciekawy XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, błędy zdarzają się każdemu i doskonale to rozumiem. Sama często mam problem z przecinkami, kropkami i innymi szlaczkami. xD Cieszę się, że nie jesteś jedną z tych osób, które są święcie przekonane o swojej nieomylności, a krytyka motywuje Cię do pracy. Co do rozdziału, ogólnie ja zawsze czuję niedosyt i uważam, że rozdziały są za krótkie, ale Ty dodajesz je dość często, więc nie będę marudzić. ^^ Akcja idzie do przodu, oj zły Adaś...abstrakcja zupełna, ale ja lubię taki niespotykany sposób kreowania postaci. :D
    Co do ogółu. Zauważyłam kilka szczegółów, które wpływają na jakość rozdziału...
    To takich kilka rad i uwag ode mnie, które mam nadzieję, Ci pomogą. :)
    - nadużywasz słowa 'po prostu', które w trzecioosobowej narracji nie brzmi zbyt, że tak się wyrażam smacznie,
    - możesz czasami spróbować zastępować słowo 'było', na przykład słowem 'znajdowało się'
    - uważaj na powtórzenia, postaraj się szukać synonimów,
    - spróbuj trochę bardziej nakreślić portret psychologiczny bohaterów,
    - sam akt gwałtu wydawał się dość płytko zarysowany, a szkoda. Przymiotniki,porównania, metafory są jednymi z najlepszych przyjaciół pisarza. Buduj napięcie, maluj słowem, opisuj reakcje ciała, emocje (był przerażony, jego puls przyśpieszył, na jego ciele zaczęły pojawiać się kropelki potu, przygryzł wargę, aby nie krzyczeć),
    - nie bój się, że akcja będzie przesadnie długa lub nużąca, właśnie od tego masz betę. Lepiej, żeby 'wycięła' ona mało istotne elementy, niż jeżeli w tekście miałoby czegoś zabraknąć,
    - kilkukrotnie czytaj opisy pomieszczeń, bo to co Tobie wydaje przedstawione w sposób bardzo realistyczny dla czytelnika może być niezrozumiałe,
    Co do dialogów i zapisywania myśli. Kompletnie się na tym nie znam, nigdy nie wiem, kiedy zacząć zdanie od nowej linijki i tym podobne, dlatego w tym Ci nie pomogę zupełnie. xd
    Pozwoliłam sobie 'zbetować' rozdział, więc jeśli będziesz chciała zobaczyć moją, poprawioną wersję daj znać( canneberge@op.pl ). Od razu powiem, nie mam w tym doświadczenia, dlatego nie wiem, czy mój tekst będzie odpowiedni, może jednak dzięki porównaniu Twojej i mojej wersji znajdziesz złoty środek.
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Cann.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żona Madary^^!!18 maja 2014 17:49

    Mi się podoba i nie mogę siem doczekać kolejnego rozdzialiku ;)!

    OdpowiedzUsuń

Translate

Łączna liczba wyświetleń, dziękuję..! :)