niedziela, 4 maja 2014

Rozdział: 3. – Kotołak w śród ludzi..

Skylar - Rozdziały nie będą dłuższe, niż dwie, dwie i pół strony bo je publikuję, raz w tygodniu. :P!! - Jak chcecie notkę np.: 8 stron to będziecie czekać około trzech tygodni, bo ja raz w tygodniu piszę po dwie strony ^^..
Kuroi: Dziękuję ;*!!
Żona Madary: Za ten rozdział mnie zabijesz, haha :D!!
Laura: Dziękuję. Będę powiadamiać xD!!

Rozdział: 3.
Adam wszedł do pomieszczenia i znalazł się jakby w innym miejscu. Wszędzie znajdowały się stragany i mnóstwo wołających do ludzi handlarzy. Znajdywali się tam inni niewolnicy. Adam dopiero po jakimś czasie zorientował się, co ich różni. Te nieziemskie istoty były przypięte łańcuchami, wyrywały się, chcąc oswobodzenia. Niektóre nawet próbowały dopuszczać się agresji w stronę klientów, jak tylko potrafiły, jednak ludzie kupujący wydawali się tym nie przejmować. Wręcz przeciwnie! Cieszyli się, a nawet nakręcali widząc, co rusz bardziej wściekłe i niezwykłe okazy.
Czarnowłosy skrzywił się, nie tego oczekiwał od tych dzikich istot zwanych Dirballdou. Znaczy wiedział, że mogą być nieprzewidywalne, ale nie wiedział, że mogą być aż tak agresywne! Mimo, to jak bardzo przerażające postacie stały przy kłute grubymi łańcuchami do ścian, nie poddał się, szukając tego jedynego. Żelazne okowy służyły niewolnikom, za krótkie smycze. „Idź dalej!”, Mówił głos w jego głowie. Zawsze dobrze mu doradzał, więc Adam zaczął zagłębiać się między stoiskami, sprzedawcami i osobami kupującymi swoje zabawki. Chciał znaleźć, to, czego szukał od dawna w tym właśnie miejscu. Adam tylko nie miał pewności jak Ten ktoś będzie wyglądał, po prostu zdawał sobie sprawę, iż jak go ujrzy to od razu będzie wiedział, że to ten.
Widział psołaki z jednym ogonem, skrzaty, elfy, plujące ogniem i wiele innych „dzikich”, jak to je nazywał jego brat. Młodszy z Lambertów, podążał za swoim towarzyszem, ale był zamyślony, tak bardzo, iż nawet nie zauważył, kiedy Adam stanął. Adam nagle się zatrzymał. Neil nie zauważył tego i wpadł przypadkiem na plecy starszego brata i spojrzał znad ramienia Adama. Na co on patrzy? Pomyślał jedynie.
Było to stoisko z zabawkami pochodzącymi z lasu. W tym właśnie lesie mieszkały dzikie, mutanty o wyglądzie wilkołaków, kotołaków, elfów, demonów, wampirów, nimf oraz psołaków. Było wiele odmian niewolników i właśnie to było niesamowite, że tylu mieszanych ras mieszkało w jednym miejscu. Kiedy ludzie dowiedzieli się o nich zaczęły się coraz częstsze polowania, na takie odmiany dzikich „zwierząt”. Jednak niebyło to proste, ponieważ było ich z każdym dniem coraz mniej, a osobniki, co raz później chwytane były bardziej nieoswojone, a co za tym idzie bardziej agresywne!
-           Adam sądziłem, że jak patrzysz z niechęcią na te pozornie dzikie, Dirballdou to uważałem, że nie chcesz jeszcze bardziej nieoswojonego, a ty zatrzymujesz się przed straganem, który słynie z najdzikszych. – Skrzywił się chłopak. – Słyszałem, że pewien demon złapany z tego lasu odgryzł swojemu właścicielowi, no wiesz... - Zawiesił na chwilę głos, żeby rozmówca mógł zrozumieć przesłanie. -...gdy chciał żeby mu zrobił loda, za co ten go zabił. Wyobrażasz sobie?! Standardowa usługa, przez którą żaden niewolnik nawet nie rumieni się, a ten demon tak mu sobie, po prostu odgryzł, bo mu się to nie podobało.
-           A tobie by się spodobało, gdybym Ci nagle kazał zrobić mi loda? – Odpowiedział jego brat spoglądając na niego jak na kretyna! Neil zarumienił się mocno.
-           Ale ja jestem wolny, a one i oni stworzeni do takich rzeczy!! – Próbował się usprawiedliwiać.
-           Oni tak nie uważają. – Warknął Adam. Ich rozmowę przerwał mężczyzna wchodzący na scenę. Zanim weszli inni. Była to duża grupa niewolników. Wampiry, psołaki, kilka kotołaków oraz wampiry i wampirzyce. Czarnowłosy nie widział nic ciekawego dla siebie. Czy jego zmysł zawiódł po raz pierwszy?! Usiadł smutny na jakimś krześle, po czym spuścił głowę. – Neil chcę wracać… – Mruknął w kierunku młodszego brata.
-           To, chociaż poczekajmy aż ta aukcja się skończy. – Jęknął Neil, prawie śliniąc się do każdego aniołka albo diabełka, anielicy albo diablicy. Tak te wszystkie nieziemskie istoty miały przecież skrzydełka.
***
-           Oto przed państwem, ostatni z naszych towarów! – Zaczął w końcu mężczyzna w czarnym garniaku odpowiedzialny za aukcje. – Ma dopiero piętnaście lat, jest prawiczkiem. Oczywiście to kotołak, ale o bardzo niespotykanym wyglądzie. – Zaintrygowany Adam uniósł głowę. Gdy mężczyzna zaczął mówić, z lewej strony, podniosła się wrzawa, ponieważ czwórka mężczyzn, która go trzymała została bardzo boleśnie podrapana i pogryziona. Sam prowadzący cofnął się widząc wkurzono-przestraszone oczy chłopaka, który na podest został wciągnięty siłą.
Tak jak mówił mężczyzna wygląd tego niewolnika był niesamowity. Jego skóra nie była biała ani czarna, była śniada podchodząca pod Mulaty odcień. Jego złociste włosy, niczym promienie słońca z tyłu były krótkie, zaś z przodu były nieco dłuższe i opadały mu na prawe oko. Na świat patrzył zaś czekoladowymi oczyskami. Przestraszony całym tym tłumem machał nerwowo swoim złotym ogonkiem, a jego dwa, również w tym samym kolorze, co ogon uszyska strzygły w każdą stronę. Wyglądał na mocno zdenerwowanego, ale gdy usłyszał gwizd uznania jakiegoś faceta z tłumu natychmiast się wyprostował i uśmiechając się z kpiną. Chłopak spoglądał na tych wszystkich ludzi z chłodem i supremacją. Jego całe ciało i postawa ukazywała, jakim wielkim brakiem szacunku darzy cały ten cholerny tłum. Nowonabywcy widząc to zaczęli nerwowo szeptać między sobą. Normalne było, że niewolnicy spoglądali na tłum ze strachem, obojętnością, wstydem, czy nawet z nienawiścią, ale nigdy nie z wyższością, to była całkowita nowość i jeszcze to był kotołak.
            Mężczyzna, który zapowiedział chłopca widząc reakcje swoich przyszłych klientów postanowił jak najszybciej przeprowadzić transakcję.
-           Dobrze, zaczynajmy już licytację! Cena wejściowa to trzysta tysięcy dolarów.
Zaczęła się licytacja, pierwsza dziewczyna zgłosiła swoją cenę, to zaczęli też inni. Stawka coraz bardziej rosła. Przebiła nawet cenę 100 000 dolarów i wciąż rosła. Ludzie jakby wpadli w hipnozę, wydawałoby się, że za wszelką cenę chcą zdobyć nastolatka, który mimo swojej beznadziejnej sytuacji wciąż nie zmieniał swojego nastawienia. Gapił się z chłodem na ludzi licytujących go.
-           Hej, hej! Adam, jak sądzisz, kto wygra tę licytację? Bo ja uważam, iż ta czarnowłosa kobieta, która ją zaczęła, nie poddaje się tak łatwo, no i dzieciak nie miałby z nią tak źle. – Ów kobieta wyglądała na maksymalnie dwadzieścia kilka lat. Była ładna, jej długie czarne włosy, również dodawały jej uroku, a zawzięta mina i oczy dały efekt pewności siebie. – No, ale wychowanie tego niewolnika jest totalnie nie możliwe… A tak poza tym… – Neil był straszną gadułą, Adam zaś milczkiem. Teraz patrzył na niewolnika jak nigdy na nikogo. Adam westchnął cicho, Neil już wiedział, co zrobi Adam…
…******…
Wiecie, co? Będę wredna… Napiszcie, co zrobi Adam w komentarzach ^^, a ja wam powiem czy macie racje w następnym rozdziale :D..
Znalazłam to przypadkiem xD. Ale mi się podoba :P!!

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Zgaduję, że Adam kupi kotołaka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Żona Madary z telefonu:4 maja 2014 12:16

    Strzelam, że.... że nie wiem ,:). Czemu cię nie ma? :*
    notka super, ale tak masz racje udiuszę Cię :p

    OdpowiedzUsuń

Translate

Łączna liczba wyświetleń, dziękuję..! :)